wtorek, 8 października 2013

so much and so hard

Zniknięcie? A może nowy start? Świat tak zawirował, że zgubiłam rachubę. Zatłoczone szare komórki w pustym tramwaju pokusiły się na chwilę oddechu w paru słowach. Bo przecież trzeba dać ujście emocjom. Myśli, słowa, emocje. Jeszcze nieopanowane uczucia. Jakże podobnie a inaczej mówią o tym co ważne. Gdyby nie one, no i troszkę szczęścia w nieszczęściu, nie byłoby znów nas. Nas takich malutkich ale wielkich. Przecież daliśmy sobie radę na dwóch różnych statkach - mój metafizyczny płynie po różowych chmurach, ten jego kursuje w stronę wschodzącego, racjonalnego lądolodu. Ale promienie słońca go topią, a dzięki temu możemy spotkać się w jednym miejscu, na burcie polarnej zorzy. 

 


sobota, 30 marca 2013

Cupcakes




Moje świąteczne wypieki :)
Jeszcze jedna niespodzianka czeka w piekarniku ale ją pokażę jutro :)
(oczywiście jeśli wyjdzie)
Zaraz po świętach opublikuję fotorelację z wolnych dni! 

WESOŁEGO JAJKA!!

niedziela, 24 marca 2013

Creamy afternoon

Wykreowałam w swej świadomości tysiące rozmaitych obrazów związanych z wakacjami. Dziś śniło mi się bardzo wiele cudownych miejsc, do których, mam nadzieję, kiedyś pojadę. Wiosenny czas zaprzątają zamiecie śnieżno-lodowe i tylko wspólną walką możemy wyeliminować pesymistyczne nastroje z naszych serc. Bo przecież zima też może być przyjemna. Trzeba do tego podejść z odpowiednim dystansem. Wiadomo, że łatwiej jest wtedy kiedy świeci słonko, to ono ładuje nasze akumulatorki, dzięki którym funkcjonujemy. Ale kiedy słońca nie ma musimy zamknąć oczy, stworzyć gdzieś między skronią a powiekami realistyczną wizję lata i gotowe! Jesteśmy szczęśliwi, wyluzowani i gotowi na wybudzenie wiosny z zimowego otępienia. Nawet się nie obejrzymy a znów nie będziemy mogli opędzić się od pszczół siadających na naszych lodach czy motyli upiększających nasz szary świat :)







Oprócz zdjęć w kwiatowej kurtce zrobiłyśmy też jeszcze w innych stylizacjach. Ta była ostatnią, tak na szybko, bo moja towarzyszka wzięła cudowny, mięciutki sweter mamy na rozgrzanie. Jak tylko go zobaczyłam od razu wiedziałam, że jest najmilszym pulowerkiem jaki dotykałam.

FLOWERS IN MY MIND





Skoro nie ma wiosny to sama ją stworzę. Druga odsłona mojej wspaniałej kurtki :) Dzisiejsze popołudnie w blasku słońca spędziłyśmy pstrykając zdjęcia niedaleko Krakowa w prze cichej, malutkiej miejscowości. Kiedy wysiadłyśmy z samochodu wszystko co nas otaczało to rzadki las, śpiew ptaków i mroźne powietrze :) przy tym błoga cisza. Zwieńczeniem szczęścia był powrót do Krakowa wzdłuż jezior, które w blasku słońca wyglądały rewelacyjnie. Więcej zdjęć już niedługo!

czwartek, 21 marca 2013

Throwback


Dziś między lekcjami, podczas dwugodzinnego okienka wybrałyśmy się do centrum handlowego. W pierwotnej wersji po gąbkę do mycia samochodu, skończyło się na tym, że zaglądnęłyśmy do kilku sklepów. Ostatnim był h&m. Kiedy zobaczyłam tę kurtkę, która już kilka miesięcy temu przykuła moją uwagę, zaświeciły mi się gwiazdki w oczach. Cena zwaliła mnie z nóg. Pierwotna - 150 zł to lekka przesada, dlatego nie zdecydowałam się na nią jakiś czas temu, dziś zapłaciłam za nią 40 zł :)  W zeszłym miesiącu kupiłam legginsy w ten sam wzór. Zauważyłam, że zdecydowanie za często chodzę do galerii. Znam już sieciówkowe  kolekcje i nie mam czego oglądać. Muszę troszkę przystopować :)







Zawieszkę ze zdjęć dostałam na Walentynki od mamy. Jest lepsza, niż wymarzony facet ;)

Zastanawiam się czasem z czego wynika chęć człowieka do robienia zakupów.
Czy jest to konieczność a może uzależnienie lub wolna wola?
Konieczność wynikająca z presji społeczeństwa, które karmi się plotkami, obłudą i wyśmiewaniem?
Uzależnienie od nowości, sposób na zwalczenie znudzenia?
Wolna wola rozumiana jako chęć podobania się, przyciągania uwagi?

W moim przypadku godzi się ze sobą każdy argument. No może poza pierwszym, to co myślą inni o moich ciuchach to raczej mało istotne. Lubię czuć się dobrze w tym co noszę.
Ostatnio porzuciłam spodnie. Jest to tylko wersja robocza, funkcjonująca w domu i poza szkołą.
Od dwóch tygodni chodzę tylko w sukienkach i wydaje mi się, że to korzystna zmiana :)
Niebawem postaram się to udowodnić.

niedziela, 17 marca 2013

Bubble tea and smiling brother


Zamiast kolejnego, leniwego dnia spędzonego tak naprawdę na niczym mama zadecydowała, że czas na rodzinny spacer. Uznałam, że będzie to świetna okazja by przetestować mój nowy, malusieńki nabytek. Otóż wczorajszy wieczór był przepełniony dobrocią ze strony taty, który nareszcie postanowił sprawić swojej jedynej córce prezent o jakim od dłuższego czasu marzyła. W moje ręce miał trafić nikon 1. Żeby każde wyjście w gronie przyjaciół było uświetnione fotografiami, żebym nigdy nie żałowała tego, że lustrzanka nie zmieściła mi się do torby. Jednak ostatecznie wybrałam sony nex 5 z wymienną optyką. Obiektyw 16mm f /2.8 ma mi służyć jako szkło do wszystkiego. Mam nadzieję, że podoła! Oczywiście nigdy w życiu nie zrezygnuję ze swojego ukochanego nikona, jednak dla szybko żyjącego człowieka, który obecnie nie ma czasu na większe przyjemności i oddanie się fotografii sony posłuży jako poręczny sprzęt do torebki. Jest malutki, lekki a zdjęcia na wyświetlaczu kuszą soczystymi barwami. Nic tylko patrzeć bez końca. Chcę go jeszcze przetestować na koncertach, ale to w dalszej przyszłości. Póki co dodaję fotorelację z dzisiejszego, pięknego, słonecznego spaceru po Krakowie.






 Po spacerze rozgrzaliśmy się herbatą z Bon appeTea, pomarańcz z brzoskwinią i marakuja z truskawką.



A na koniec odwiedził nas mały kuzynek, który chętnie podzielił się swoim uśmiechem :)

piątek, 8 lutego 2013

Wyprzedaże na TAK




Przestałam wierzyć, że na wyprzedażach w sieciówkach można znaleźć coś interesującego. Zawsze albo ogromne rozmiary, albo ponaciągane egzemplarze. Jednak tegoroczna zima przyniosła ze sobą oprócz ton puszystego śniegu również dużo ubrań nabytych właśnie na wyprzedażach. Najlepszymi nabytkami są: puchówka z mohito , sweter z reserved, spodnie z promodu i kołnierzyk parfois z poprzedniego posta. Buty, które prezentuję na trzecim zdjęciu to moje ukochane, które kupiłam w ccc. Wydawałoby się, że butki stamtąd nie mogą być idealne, jednak te zdecydowanie są! Mięciutka skórka po niedługim chodzeniu dopasowała się do stopy a stabilny obcas zapewnia komfort nie tylko w zestawieniu do eleganckich strojów. Sprawdziły się także w pogo! :D Na koncercie zespołu Strachy na Lachy. Skakałam, szalałam a one w idealnym stanie po dwóch godzinach zabawy. Torebkę kupiłam kilka miesięcy temu w reserved. Noszę ją tylko wtedy gdy mam naprawdę dużo do zabrania. W przeciwnym wypadku jest zbyt ciężka sama w sobie, żeby się z nią męczyć.A okulary? Powinnam nosić korekcyjne ze względu na niewielką wadę, jednak te zdjęcia mam na sobie wyłącznie ze względu na oprawki. Muszę je dopiero dostosować :)  Na mojej liście rzeczy obowiązkowych jest jeszcze kilka ubrań, jednak szczegółów nie zdradzę (póki co). Bawmy się w śniegu póki jeszcze jest tak biało :)

niedziela, 6 stycznia 2013

metal lace

Ostatnio wszędzie tylko kołnierzyki i kołnierzyki. Perełki, koraliki, guziczki. Tak, bardzo podoba mi się 'babciowy' styl, który zaatakował polskie sklepy i dominuje w każdej stylizacji. Jednak czym staranniej wykonany tym trzeba zapłacić za niego chore pieniądze. Dlatego czekałam, czekałam i w końcu doczekałam się swojego, jedynego. Nie jest to klasyczny, mięciutki kołnierzyk, który pasuje do każdego sweterka, delikatnej bluzki. Wykonany z metalu, ciężki ale zarazem uroczy. Trafił w moje ręce przypadkiem, a że akurat kosztował nie za dużo  postanowiłam go kupić. Nie sądziłam, że będzie pasował do tak wielu rzeczy z mojej szafy :) Dziś podczas obiadu u babci spisał się na medal. Niedługo postaram się wrzucić jakieś ładniejsze zdjęcia, jasne i nieprzypadkowe. Tymczasem brakuje mi czasu na bloga bo ciągle trwają przygotowania do matury. Marzę o tym, żeby dostać się na studia i nareszcie znaleźć chwilę czasu chociaż dwa razy w tygodniu na porządne 'sesyjki' :)  Byle przetrwać czas matury.. I'm afraid.


niedziela, 23 grudnia 2012

Nikon 1 and nail polishes

Dopóki nie ubiorę choinki nie poczuję magii świąt. Co prawda u babci stoi już gotowa i przyszykowana, by położyć pod nią śliczne upominki ale w naszym mieszkaniu jeszcze nikt nie zajął się zielonym drzewkiem. Jutro Wigilia, więc każdy zapewne spędzi ją w gronie najbliższych. U nas w rodzinie zawsze są dwie. Jedna u babci od strony mamy, druga u mamy taty :)  Cóż, wiadomo, że najlepszym prezentem jest czas spędzony razem, ale w naszej rodzinie malo kiedy ktoś zapomina zaprosić Gwiazdkę, żeby zostawiła co nieco pod choinką. Zobaczymy jak w tym roku zaskoczą nas bliscy, mam nadzieję, że każdy będzie szczęśliwy i uśmiechnięty!

A co do zdjęć poniżej - przedstawiam moją małą kolekcję lakierów, które uwielbiam :)
Ostatnio nabyłam kolejne trzy(zdjęcie pierwsze i czwarte). Najchętniej zrobiłabym na nie osobną półeczkę, ale póki co moje zbiory nie są wystarczająco duże.
Co do tytułu posta..
już niedługo, już niedługo, już niedługo powinien trafić w moje ręce nikon 1. Mam jeszcze małe wątpliwości co do obiektywu, ale w zasadzie jestem zdecydowana. Więcej już niebawem! Może przygoda z fotografią zmieni swoje oblicze. Wesołych Świąt, pełnych ciepła płynącego z serca i słodkości na talerzach :)












czwartek, 6 grudnia 2012

W kolorze purpury

 cienie od mamy, bon od chrzestnej

 ciasteczka od Domki



 zestaw małego cukiernika Madzia

To moje podarunki dla najbliższych^^
Ten dzień, mikołajkowy dzień zakończył się prezencikami. Tym razem brak pieniędzy, pieniędzy i jeszcze raz pieniędzy. Są prezenciki. Śliczne, drobne, jedne w swoim rodzaju. Nie mogę przestać słuchać TEGO! a muszę siadać do książek. Ciągle goni mnie czas. Dopiero były te ciepłe, zwariowane dni, kiedy pędziliśmy ulicami w wyścigu słonecznych promieni. Uśmiechaliśmy się od ucha do ucha w ogrodniczkach przeskakując  leśne kępy. Nurkowaliśmy całując się pod wodą, pływaliśmy nago w świetle księżyca, tańczyliśmy w objęciach gwiazd na skalistym brzegu, jedliśmy pierogi na Małym Rynku, pokonywaliśmy w lęku wybrukowany chodnik w rolkach, piliśmy Frugo patrząc na zachodzące słońce i marzyliśmy o tym, żeby chwile błogości trwały wiecznie. A teraz jest zima. Zima dookoła, w sercu, w duszy, za oknem, taaak. Ale jak to mówi mój kolega z ławki : ''Po każdej zimie przyjdzie wiosna''. Uwielbiam go za to, że się ze mną śmieje z matematyczki, że pozbawia mnie gęsiej skórki i daje cytrynowego tymbarka. A innych lubię za to, że są. Że najbardziej kochani przyjeżdżają ze słoikiem ogórków kiszonych, albo zajadają ze mną malinowe desery. Że chrupiemy pestki z dyni w śnieżnych zaspach, że uśmiechamy się do siebie niedowidząc z ławek i gadając o dwóch różnych rzeczach dochodzimy do porozumienia. Widzę, że są. Tak to oni, purpurowi przyjaciele, Ci najlepsi, naj, naj, naj. Którzy są bo ich potrzebuje, a kiedy nawet wydaje mi się, że nie to też są i wybaczają. A ja staram się naprawiać błędy i czasem się udaje. Dziękuję, dziękuję, dziękuję. PO KAŻDEJ ZIMIE PRZYJDZIE WIOSNA. To teraz moje motto :) Za to też dziękuję.